oni tam byli) nie ujrzeli mnie, a ja idąc wprost przed siebie i po kilkudniowem tułaniu się po domach, dobiłem się nareszcie do obozu Mielęckiego, w okolicy tegoż samego Oślęcina — Wkrótce jednak musiałem dla leczenia się, oddział opuścić, i udać się w Krakowskie do mej rodziny.
Potem, wiele — bardzo wiele — przeszedłem i widziałem, lecz drugiej takiej pani S. już nie spotkałem.
P. S. Przy redagowaniu księgi pamiątkowej „W Czterdziestą rocznicę powstania styczniowego“ spotkałem w niektórych rękopisach wspomnień wyrazy uznania dla patryotyzmu i poświęcenia obywatelskiego domu państwa S. w Kamieniu.
Z przyjemnością stwierdzam ten fakt, dowodzący, że akt małoduszności przezemnie wyżej opisany, spełniony został przez panią S. wyjątkowo w chwili nieprzezwyciężonej paniki.
„I sprawiedliwy upada siedmdziesiątsiedem razy na godzinę“ — mówi Pismo Święte.