Przez kilka miesięcy po Grochowiskach, organizacya narodowa w Galicyi rozwijała także bardzo wielką czynność. Władze austryackie na formowanie się oddziałów przez palce patrzyły, ale niestety i Moskale mieli dobre informacye. Wiedzieli oni naprzód, gdzie i kiedy, jaki oddział ma wkroczyć i zawsze z przeważającą siłą na niesformowanych powstańców, zaraz po wkroczeniu napadali. Tak przepadł oddział Mierosławskiego pod Igołomią, Miniewskiego pod Krzykawką, Grekowicza, pod Szklarami, — Łopackiego pod Ratajami i wiele innych. — Oddział Bończy także w 50 koni przekroczył granicę, urósł już w kraju do 250 a zasłaniając formacye miejscowe, wielkie oddał usługi.
Teraz wracam do rzeczy.
Otóż pewnego dnia w końcu Maja lub początku Czerwca 1863 roku, wyjechałem z Kielc, w celu uorganizowania ucieczki rannych powstańców, wziętych do niewoli, a pozostających w leczeniu przez Moskali w szpitalu cywilnym. Chodziło o to, aby wyzdrawiających ocalić od więzienia i kary moskiewskiej, przesyłając ich do obozów powstańczych, lub w miejsce bezpieczne. W tym celu rekonwalescenci wymykali się pojedynczo poza miasto, a przygotowane podwody ich zabierały.
Miałem przytem coś ważnego do zakomunikowania „obywatelowi” naczelnikowi województwa, ze strony „obywatela“ naczelnika miasta Kielc, kolegi mego Edwarda Plewińskiego, profesora tamtejszego gimnazyum; udałem się przeto pocztą narodową w Stopnickie, gdzie w małej wioseczce Sokołowie w okolicy Buska i Szańca, zamieszkiwał naczelnik województwa krakowskiego Władysław Gołemberski, były student uniwersytetu moskiewskiego, a od roku mniej więcej 1858 nauczyciel gimnazyum realnego w Warszawie.
Strona:Bolesław i Józefa Anc-Z lat nadziei i walki.djvu/046
Ta strona została uwierzytelniona.