„bądźcie bez litości dla buntowników!“ i kończyła się obietnicą pohulanki — „poguliajete rebiata“!!..
To gwałt, rzeź i pożoga!!!
∗
∗ ∗ |
W końcu kwietnia książę Konstanty Mikołajewicz, namiestnik carski, ogłosił amnestyę, na mocy której wszyscy, biorący udział w powstaniu, mieli być wolni od wszelkiej odpowiedzialności, byleby złożyli broń do 1/13 maja 1863 roku.
Naród na to odpowiedział zdwojeniem energii w organizowaniu powstania. Gdy jedne oddziały upadały, to drugie się formowały na ich miejsce, a generał Czengery, już jako naczelnik wojenny okręgu kieleckiego, wściekał się na nieśmiertelnych Czachowskiego i Chmielińskiego.
Gdzieś ku końcowi Czerwca 1863 r. połączyłem się w Górach z oddziałem żandarmskim Bogusza, od paru tygodni sformowanym, a połączyłem się z nim, nie jako żołnierz lub podwładny, lecz jako „komisarz żandarmeryi narodowej województwa krakowskiego“, jak opiewała nominacya moja.
W nominacyę tę ubrał mię mój zacny starszy kolega z Petersburga, Adolf Pieńkowski, który był wówczas nauczycielem gimnazyum pinczowskiego, było to w następujących okolicznościach.
Gdy powróciłem z wyprawy mojej „Do Rządu Narodowego“, Gołemberskiego już nie zastałem na stanowisku naczelnika województwa. Wyjechał on, a obowiązki te spełniał mój zacny kolega. Do niego się więc udałem, dla zdania sprawy z mej misyi. Gdy w pogawędce wyraziłem mu żartobliwie powinszowania moje z tak wysokiego dygnitarstwa, jakie sprawuje, dodając, iż to jest niezawodna droga dojścia