Jeszcze tej samej nocy Eisenberg pojechał do Kielc, a nazajutrz strapionej matce oddał syna!
Podobno nie my dwaj tylko, zawdzięczamy Eisenbergowi puszczenie niespodziewane z pod szubienicy na wolność, — Eisenbergowi, któremu spryt semicki pozwolił być — może w spółce w interesach z Czengerym, i dowieść zarazem organizacyi, swej lojalności narodowej.
Jakkolwiek bądź, tylko wdzięczność odemnie jemu się należy.
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Dla dopełnienia wizerunku Czengerego, o którym zamierzyłem napisać na tle osobistych stosunków i doświadczeń, winienem dodać, że tenże satrapa złapawszy w jednem ze swych pochodów w miechowskiem, mego kolegę i przyjaciela ś. p. Tadeusza Cieszyńskiego, naczelnika powiatu miechowskiego, a chcąc wydostać od niego jakie zeznanie, kazał jednemu z żołnierzy wziąść go na barana, a dwom innym knutami go okładać.
Po kilkunastu razach puścić go jednak kazał.
Co do mnie, więcej Czengerego już, dzięki Bogu nie widziałem, lecz dzikość jego moja biedna matka odczuła. Gdy bowiem przez szpiegów dowiedział się, że ja pracuję dalej w organizacyi, zaaresztował matkę, a dom jej i całe mienie z dymem puścił. Było to w nocy z 4-go na 5-ty września 1863 r.
Wypuszczając zaś matkę, zapewnił ją, że jeżeli mnie złapie, to już śmierci nie ujdę na szubienicy.
Panowie Sierhiejewicz i Krosnowski zapłacili po 3000 rs.
Gdy w listopadzie 1863 r. o tych atakach zemsty i barbarzyństwa dowiedziałem się w Krakowie, młodość i żywość mego usposobienia pchnęła mię do