Strona:Bolesław i Józefa Anc-Z lat nadziei i walki.djvu/086

Ta strona została uwierzytelniona.

szczęsnych resztek ulecieć powinien, — a jednak — przeznaczenie, czy siła młodości, zwyciężyła.....
Po kilkunastu dniach palącej gorączki i senności nieszczęśliwy przebudził się i niezadługo umysł jego był w stanie ocenić całą grozę swego położenia.
Gorące łzy popłynęły z oczu młodzieńca, mięszały się one ze łzami współuczucia anioła opiekuńczego, czuwającego przy łożu rannego.
Była to piękna, młoda dziewczyna, która w głębokiem pojęciu swych obowiązków Polki, cały swój czas zbywający od obowiązków nauczycielskich, poświęcała czuwaniu przy łożu tego, którego za najnieszczęśliwszego między rannymi uznała. Ona to staraniem swojem podtrzymywała przez kilka dni tlejące w nim jeszcze iskierki życia.
Płakała więc z radości, widząc powracające życie młodzieńca, płakała również z boleści nad cierpieniami przyszłości, tego kaleczego istnienia!
Od tego czasu zadzierżgnął się węzeł przyjaźni między temi dwoma istotami, węzeł oparty na wdzięczności z jednej a na miłosierdziu z drugiej strony.
Wyzdrowienie nieszczęśliwego kaleki następowało szybko, młodość zwyciężyła. Wkrótce opiekunka dowiedziała się od niego, iż jako 20 to letni czeladnik mularski opuścił w styczniu Warszawę; że walczył pod Wąchockiem, Ś-tym Krzyżem i Staszowem i postawiony na wysuniętej pikiecie koło Małogoszcza, ugodzony kulą padł i stracił przytomność, którą odzyskał dopiero wobec swej opiekunki!..
Historya krótka a jakże straszna i bolesna wobec stanu kaleki, który ją opowiadał. Ten ogrom nieszczęścia, to bezbrzeżnie beznadziejne życie niedołężnego młodzieńca-sieroty, wstrząsnęło duszą młodej