Strona:Bolesław i Józefa Anc-Z lat nadziei i walki.djvu/096

Ta strona została uwierzytelniona.

Fizyognomia jego również nie była odznaczającą się, a ruchy szorstkie i obozowe znamionowały wychowanie wojskowe. W obcowaniu jednak z sympatycznemi mu osobami był uprzejmy, miły i serdeczny, — mówiąc o sprawach narodowych, wpadał w zapał, a w oczach cała jego pełna poświęcenia i odwagi dusza się malowała.
— „Wiem, że zginąć muszę, a więc mi wszystko jedno, gdzie zginę, bylebym spełnił mój obowiązek“ z całem zrozumieniem tych wyrazów i stałem postanowieniem ich dotrzymania, słowa te były przez niego wypowiedziane!
Dlaczego tak nie myślały miliony naszych rodaków.....

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Objaśniony przezemnie o szczegółach formacyi oddziału Ottona, prosił o najspieszniejsze dokompletowanie tej formacyi, przewidując, iż wkrótce pomocy tego oddziałku, potrzebować będzie.

*

W kilkanaście dni potem Chmieliński, zebrawszy swój oddział, przekroczył Pilicę i stanął obozem we wsi Drochlinie, własności braci Zwierzchowskich, na północy powiatu olkuskiego położonej. Pojechałem tam powitać miłych gości i, jako gospodarz powiatu, zarządzić odpowiednie dostawy.
Chmieliński przyjął mię, jak starego przyjaciela, a w oddziale jego, oprócz kolegi Dolańskiego odnalazłem kolegę z dzieciństwa, to jest ze szkół kieleckich Jana Biechońskiego, który mię nie poznał.
Po raz pierwszy wtedy widziałem i podziwiałem ćwiczący się oddział Chmielińskiego, złożony o ile pamiętam z czterech kompanii piechoty i szwadronu jazdy — razem około 600 ludzi.