Strona:Bolesław i Józefa Anc-Z lat nadziei i walki.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.

Był to młody człowiek, około lat 30, wzrostu dobrego, brunet, z wąsikami i napoleonką, elegancki, wymuskany; — wcale na obozowca nie wyglądał. Był on uczniem owej szkoły wojskowej w Genui, a potem w Cuneo, założonej dla Polaków pod przewodnictwem Mierosławskiego a potem Wysockiego.
Walczył on pod Langiewiczem i Czachowskim, a sam nawet miał był oddział w lasach Świętokrzyskich.
Co do charakteru, Greliński był uprzejmy i przycielski, lecz w służbie niesforny.


∗                         ∗

Było dobrze pod jesień, bo noce były chłodne a czas dżdżysty, gdy oddział Chmielińskiego się zreorganizował, a pułkownik powziął myśl zrobienia niespodzianki Moskalom, poszukującym go, przez napad, którego podejrzewać nie mogli.
Nadesłał więc rozkaz Grelińskiemu wymaszerować i zbliżyć się do siebie. Greliński chciał odmówić, lękając się, że z nim toż samo stanie się co i z Iskrą.
Rozdrażnienie dwóch dowódców podniecało się i mogło doprowadzić do katastrofy. Postanowiłem więc interweniować.
Ułagodziwszy Grelińskiego, pojechałem do Chmielińskiego, którego zdaje mi się, w Obiechowie znalazłem. Wściekły był i rozdrażniony, lecz udało mi się go odobruchać i dostałem od niego słowo, że włos z głowy Grelińskiego nie spadnie, jeżeli nazajutrz do wieczora przybędzie na wskazane miejsce.
Cztery mile nas dzieliły, pojechałem więc na noc a wiele perswazyi użyłem, aby Grelińskiego skłonić, do zawierzenia mnie i Chmielińskiemu.