Ta strona została uwierzytelniona.
cząc mię dozgonnie z rodzoną siostrzenicą żon ich obu... Chomęciska pod Zamościem były dla mnie tem, co Biskupie pod Lublinem, choć nazwisko moje było tajemnicą.
Zacny pan Antoni zatrzymał mię ze dwa dni, aby obmyślić przeprawę do Galicyi, poczem napełniwszy mą kieszeń, odwiózł do następnego etapu.
Więcej państwa Różckich nie widziałem, zmarli oni oboje a ja dorzucając grudkę na ich mogiły, oddaję cześć ich skromnym zasługom!
Zmarła już dawno, zacna patryotka pani Zakrzewska, odebrała mię z rąk pana Antoniego. Ona to odwiezła mnie do nieznanej mi wioski, gdzie czekał na mnie jakiś przewodnik.
(Przejście przez granicę z 3-go na 4-ty Maja gdzieindziej opisałem).
Lwów w Lutym 1900 r.