Strona:Bolesław i Józefa Anc-Z lat nadziei i walki.djvu/152

Ta strona została uwierzytelniona.

Serce biło mi gwałtownie na myśl: czy do Michałowic, czy na kolej jadę. Agent milczał... Nareszcie zatrzymaliśmy się przed dworcem kolejowym: agent kupił za moje pieniądze bilet trzeciej klasy do Wiednia i pożegnał mnie znowu, przy ruszeniu pociągu, stereotypowemi słowy:
— „Szczęśliwej podróży!“
Trwa ona już przeszło lat czterdzieści, a o ile sprawdziły się życzenia policyantów, wyrzucających mnie na wygnanie, to nie należy do rzeczy.
W szamotaniu się z przeciwnościami życia tułaczego, często myśl moja wracała do nieszczęnego Koskowskiego, lecz nic pewnego o nim dowiedzieć się nie mogłem. Przed 20 laty, ktoś mi zaręczał, że stosunkami ocalono mu życie i że został zesłany na Sybir. To mi sprawiło wielką ulgę. Niestety było to mylnem.
W ostatnich dniach, przerzucając kartki Księgi pamiątkowej“, opracowanej przez p. Białynię Chołodeckiego, w spisach oficerów rosyjskich, którzy przeszli do powstania znalazłem na str. 12 i 38 słowa następujące:
„Władysław Koskowski, oficer, w powstaniu major; stracony 25 maja 1864 roku w Wodzisławiu“. A więc zadość się stało niecnej etyce politycznej, wysługującej się Moskwie.
W sumieniu jednak mojem nie czuje się zupełnie współwinnym tej zbrodni. Czterdzieści jeden lat przeżytych od owego czasu, potwierdza tylko we mnie to przekonanie, iż niewolno mi było oddać życia mego i poświęcić losu mej matki i rodzeństwa, dla ocalenia może najzacniejszego, nieznanego mi człowieka.

Lwów w Styczniu 1900 roku.