Strona:Bon mot. Dowcip francuski w panoramie wieków.pdf/23

Ta strona została skorygowana.

miał gorączkę: „Aha, właśnie widziałem jak wychodziła! W zielonej sukni.“

Pani de Champré bawiąc raz u swojej przyjaciółki podczas strasznej burzy, zajrzała do pewnego pokoju przez dziurkę od klucza. Ujrzała tam dwoje ludzi, którzy zabawiali się ze sobą. „Mój Boże, westchnęła, na takę straszną pogodę!“

Kiedy powiedziano raz marszałkowi de Bassompierre, że dziewictwo jest skarbem niewiast, odpowiedział: „Trudno jest ustrzec ten skarb, zaprawdę, od którego klucz nosi każdy mężczyzna.“

Ksiądz L. powiadał: „Otrzymałem wszystkie sakramenta prócz małżeństwa, którego nie dostałem w oryginale, ale które nieraz kopjowałem.“

Mając lat blisko siedemdziesiąt marszałek d’Estreés odwiedził panią Cornuel. Ta musiała na chwilę opuścić pokój zostawiając marszałka w towarzystwie panny Bolesbat. Wraca i zastaje jak szanowny marszałek zanurza rękę pod spódniczkę panny. „Ech, panie marszałku, mówi do niego ze śmiechem, a to co znaczy?“ — „Ba, odpowiada marszałek, zostawiasz mnie pani sam na sam z pannę, której nie znam; nie wiedziałem o czem mam z nią mówić!“

Ninon de Lanclos powtarzała zawsze jedną modlitwę: „Boże, zrób ze mnie uczciwego człowieka, nie uczyń nigdy uczciwej kobiety!“