Strona:Bon mot. Dowcip francuski w panoramie wieków.pdf/51

Ta strona została przepisana.

W dzień premjery „Demi-mondu“ marszałek Canrobert wszedł za kulisy teatru. Wszyscy aktorzy byli zgromadzeni w foyer i mieli wystraszone miny. „Cóż to wam jest? — zapytał marszałek. — Nie rozumiem dlaczego macie takie miny? — Panie Marszałku, dzisiaj jest nasza wielka bitwa... Co tu dużo gadać, mamy poprostu stracha. — Strach! zawołał marszałek zdziwiony. Ach, to prawda, zawołała panna Madeleine, i zadzwoniła na woźnego: woźny, proszę o słownik dla pana marszałka!“

Opowiadają następującą anegdotę o jenerale Pelissier: Pewnego razu, zwymyślawszy jakiegoś podoficera, Pelissier podnosi rękę, aby go zdzielić policzkiem. Było to w Afryce. Tamten chwyta za pistolet, kieruje go na generała, strzela, ale proch spala na panewce. A Pellissier z zimną krwią: „Tydzień aresztu za zły stan broni w obliczu nieprzyjaciela!“

Boutru znany jako ateista, zdejmował kapelusz przed krzyżem. Gdy się dziwiono, odpowiedział: „kłaniamy się sobie, ale nie rozmawiamy.“

Ninon miała syna, którego oddała do Jezuitów. Pewnego razu odwiedzając go powiedziała do księdza przeora: „Proszę cię, ojcze, przedewszystkiem natchnij go religijnością, gdyż mój syn nie będzie na tyle bogaty, aby się mógł bez tego obyć!“

Nesmond, biskup Bayeux, powiedział do księdza, który tłumaczył swą obecność na jakiem weselu przykładem Pana Jezusa, który był na godach w Kanie: „Mój księże proboszczu! to nie jest najlepszy czyn naszego Zbawiciela.“