Król kazał przywołać mego syna i powiedział: „Jakto, mój siostrzeńcze, cóżeś myślał sobie, przyjmując na służbę jansenistę?“ Mój syn odpowiedział ze śmiechem: „Mogę zapewnić Waszą Królewską Mość, że napewno nie jest jansenistą; raczej należy się obawiać, że wcale w Boga nie wierzy.“ — „O! powiedział król, jeżeli tylko to i jeżeli mi ręczysz, że to nie jansenista, to możesz go wziąć na służbę!“
Przełożona klasztoru w Chelles, która była córkę diuka d’Orléans, napisała do ojca list, w którym go prosiła o pewną łaskę i podpisała się — „małżonka Chrystusa“. A diuk na to: „Zbyt i dawno się poróżniłem z moim panem zięciem, aby móc wysłuchać. prośby jego żony.“
Wolter, twierdząc, że religja zanika z dniem każdym bardziej, powiedział pewnego razu: „Ale to szkoda — z czego będziemy drwili? — Oh! odpowiedział p. Sabalier de Cabre, niech się pan pocieszy. Znajdzie się jeszcze niejedna przyczyna. — Ach! westchnął boleśnie Wolter, poza kościołem niema zbawienia!“
Pewnego razu Wolter grał w karty z pobożną damę, kiedy wybuchła burza. Nabożnisia poczęła się modlić i żegnać, twierdząc, że lęka się być w takim momencie w towarzystwie bezbożnika, którego Bóg lada chwil może porazić gromem. Wolier oburzony powstaje i mówi: „Niech pani wie, że w jednym moim wierszu powiedziałem więcej o Bogu, niż pani przez cale życie pomyślała.“
Gdy pewien przyjaciel potępiał Pirona za to, że upił się w Wielki Piętek, ten mu odpowiedział: „W dniu