Pewien kaznodzieja, mówiąc w Fontainebleau w obecności Ludwika XIV, zaczął w ten sposób: „Wszyscy umrzemy!“ Poczem zatrzymał się przez chwilę i zwracając się do króla ciągnął: „Tak, Najjaśniejszy Panie, albo raczej... prawie wszyscy!“
Ludwik XIV pytał Boileau: „Cóż to za nowy kaznodzieja? Wszyscy chodzę na jego kazania. Czy rzeczywiście tak dobrze naucza? — Na co Boileau: Najjaśniejszy panie, wszystkich zawsze pociąga nowość: on naucza Ewangelji świętej.“
Bossuet, mając lat siedemnaście, zaimprowizował kazanie, które skończyło się o północy. Na co Voiture: „Nigdy nie słyszałem, aby kto mówił kazania tak wcześnie i tak późno“.
Ktoś powiedział Massillonowi: „Wasza Wielebność jest najpierwszym kaznodzieja naszych czasów“. Na co Massillon: „Djabeł mi to już nieraz szeptał.“
Arcybiskup Paryża Krzysztof de Beaumont pytał Pirona: „Czy pan czytał moje pismo w sprawie modlitw za duszę Delfina? — Nie, a Wasza Wielebność je czytała?“
Pewien kaznodzieja w kazaniu gromił rozpustnych starców: król wychodząc z kaplicy wziął pod rękę marszałka de Richelieu. „No, panie marszałku, powiedział, czy nie wydaje się panu, że ksiądz wrzucił trochę kamyków do pańskiego ogrodu?“ — „O, tak, i to tak mocno, że parę wleciało aż do parku Waszej Królewskiej Mości.“