da. — Tak, ale to bardzo rzadkie. — No, a gdyby tak ktoś przedrukował?— Przedrukować? Ależ ktoby to czytał?“
Pan de Polignac mówił o Chateaubriandzie: „To wielki umysł, ale ma jeden brak; nie może wytrzymać spokojnie, widząc arkusz czystego papieru.“
U pani A. obiady były posiedzeniami literackiemi, którymi kierowała i którym przewodniczyła gospodyni. Pewnego dnia, kiedy Jules Simon rozwijał pewną teorję społeczną, Renan otworzył usta. Pani A. spostrzegła to i mówi: „Chwileczka, panie Renan, za chwilę będziemy szczęśliwi posłyszeć pana“. Kiedy zaś Simon skończył, spytała: „Pan zdaje się chciał coś powiedzieć, panie Renan?“ — „Ja, proszę pani?... chciałem poprosić jeszcze raz o fasolę.“
Goncourt mówił: „Kiedy słyszę Sainie-Boeve’a, jak dotyka umarłego swoimi krótkimi zdaniami, zdaje mi się, że widzę mrówki napastujące trupa. Oczyszcza w dziesięć minut ze sławy i ze sławnego pana zostaje czysty szkielet.“
W swoim czasie uczniowie politechniki paryskiej chodzili po mieście z bębnem. Am$re posłyszał to kiedyś i woła żonę do okna: „Pani Ampère! — Ale, widziałam już tych twoich studentów! — Pani Ampère! Wiesz o czem ja myślę? Myślę o tem, że ten cały tłum młodych ludzi zna rachunki całkowe, a ja nie mogłem nigdy tego ciebie nauczyć!“
Gerhardt przedstawił jednemu z członków Instytutu swoją teorję atomów. Ten mu odpowiedział: „Być może,