Pisarze francuscy Bergerat i Catulle Mendés byli zięciami Teofila Gautier. Pewna młoda dama prosiła Bergerata o podpis w albumie:
— Pocóż pani mój podpis? — zapytał Bergerat.
— Jakto! Mistrzu! Pan taki sławny...
— Pani myśli? Niech pani sobie wyobrazi, co mnie spotkało niedawno. Znalazłem się w towarzystwie, gdzie bawiono się w szarady. Jedna z pań ułożyła następującą: „Moje pierwsze — „berge“ moje drugie — „rat“; a wszystko razem zięć Teofila Gautier.“ I wszyscy razem zawołali „Catulle Mendés!“
Hipolit Taine tłumaczył pewnej damie dworu Napoleona III niektóre zagadnienia metafizyczne. Między innemi zadał jej poważne pytanie:
„Jak, naprzykład, koncypuje sobie księżna pojęcie miłości w przestrzeni?“
Zapytana lekko uderzyła się po krynolinie i odpowiedziała filozofowi:
— No, naprzyklad, w hamaku...
Taine nie nalegał więcej.
Moréas i Laurent Tailhade spierali się kiedyś w kawiarni „Pod złotem słońcem“ z młodymi literatami. Nagle w ogniu rozmowy Moréas podnosi się i wola: „Wiktor Hugo jest...“ Na co podnosi się Rachilde i wymierza mu siarczysty policzek. Powstaje nieopisany tumult. Jedni staję po stronie poety „Stanc“, inni chcą wyprowadzić Rachildę. Ale Moréas wstawia się: „Dajcie pokój tej małej: ona ma rację.“
Pytano się Pawła Léautaud, co myśli o powieściach pani B... Odpowiedział: „Nic nie myślę. Nie czytam ich.