Pan Voltaire u pani Du Châtelet będąc w jej pokoju bawił się księdzem Mignot, który był jeszcze dzieckiem, trzymając go na kolanach. Bawiąc się dawał mu takie rady: „Moje dziecko, aby udało ci się między ludźmi, musisz mieć dużo kobiet. Aby mieć kobiety, trzeba je znać. Trzeba więc się dowiedzieć, ze wszystkie kobiety są fałszywe i sprzedajne...“ „Jakto, wszystkie kobiety! Co pan tu mówi?“ zawołała z gniewem pani du Châtelet. „Pani, odpowiedział Voltaire, nie trzeba oszukiwać dzieci.“
Pani Tronchin była bardzo brzydka. „Co robi Pani Tronchin?“ pytano pięknej pani Cramer, żony wydawcy Woltera. „Straszy ludzi!“ odpowiedziała tamta.
Mówiono u pani du Deffand o pewnej godnej kobiecie, którą porzucił jej kochanek, pozostawiając w rozpaczy. „Mój Boże, powiedziała pani du Deffand, powinna użyć środka panny Autier. — A jakiż to środek? _ zapytano. — Oh, to bardzo proste. Palma Autier grała rolę porzuconej kochanki i grała bardzo zimno; zrozpaczony autor sztuki woła: „Ależ, proszę pani, cóż paniby zrobiła, gdyby się pani znalazła w podobnej sytuacji, gdyby panią porzucił kochanek? — Cobym zrobiła? — zapytała Autier — wzięłabym innego.“
Pani de zadała to pytanie Fontenellowi: „Jaką różnicę widzi pan pomiędzy mną, a moim zegarem?“ „Zegar wskazuje czas, a pani każe zapominać o czasie.“
Duclos powiedział kiedyś w salonie: „Nic tak nie udaje świętoszkowstwa w rozmowie jak dziewczyny publiczne! Im kto mniej posiada cnoty, tem bardziej nie