Strona:Booker T. Washington - Autobiografia Murzyna.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

przyczyniły się w znacznej mierze do tak szybkiego podźwignięcia murzynów.
Przy tej sposobności muszę wspomnieć o zwyczaju naszych uczniów, którzy po opuszczeniu szkoły przysyłają nam coroczną daninę wynoszącą od dwudziestu pięciu centów do dziesięciu dolarów.
Rozpoczął się trzeci rok szkolny w Tuskegee, gdy otrzymaliśmy niespodziewanie znaczne zapomogi z trzech różnych stron, które nam są wypłacane corocznie do tej chwili. Pierwsza została przyznana przez izbę deputowanych stanu Alabama, która podwoiła ją z dwóch na trzy tysiące dolarów rocznie. Druga była sumą tysiąca dolarów, przeznaczoną z zapisu Johna F. Slatera[1].
Nasz zakład potrafił sobie zjednać sympatyę opiekunów tego zapisu, bo sumę przeznaczoną dla nas powiększali stopniowo tak, że obecnie wypłacają nam jedenaście tysięcy rocznie. Trzecia zapomoga pochodzi z zapisu Teabody, bogatego bankiera i filantropa. Wynosiła z początku pięćset dolarów, a teraz doszła do tysiąca pięciuset.

Starając się o te zapomogi, zapoznałem się z dwoma ludźmi rzadkiej wartości, którzy przyłożyli się niemało do dzieła oświaty murzynów. Mówię tu o panu L. M. Currym, z Waszyngtonu, zarządzającym obu zapisami — i o panu M. Morvis K. Jesupie z Nowego Yorku. Doktór Curny, rodem Południowiec, służył w armii skonfederowanej, a mimo to nikt chyba żywiej od niego nie interesuje się murzynami, oswobodziwszy się od wszelkich uprzedzeń rasowych. Nie zapomnę nigdy dnia, gdym go poraz pierwszy zobaczył. Rzecz rzadka na Południu, cieszy się on zaufaniem i białych i murzy-

  1. John Slater, fabrykant i filantrop, ustanowił dobroczynną fundacyę miliona dolarów, przeznaczając ją na edukacyę murzynów w Południowych Stanach. Umarł w 1884 r. (p. tł.)