Strona:Booker T. Washington - Autobiografia Murzyna.djvu/125

Ta strona została uwierzytelniona.

gnąłem przemawiać też i do słuchaczów Południowców. Sposobność trafiła mi się w 1893 r., na międzynarodowym mityngu pracowników chrześcijańskich w Atlancie (Georgia). Pochwyciłem ją skwapliwie. Byłem wtedy bardzo zajęty w Bostonie, gdzie zatrzymywały mnie ważne sprawy. Pomimo to, przejrzawszy spis miast, w których miałem przemawiać, obliczyłem, że mogę wyjechać z Bostonu do Atlanty, gdzie stanę na pół godziny przed rozpoczęciem mowy, a potem pozostanie mi blizko godzina do odejścia pociągu do Bostonu. Zaproszenie zastrzegało wyraźnie ażeby mowa nie trwała dłużej niż pięć minut. Szło więc tylko o to, czy w tej mowie pięciominutowej zdołam powiedzieć tyle, ażeby warto było odbyć dla niej tak daleką podróż.
Wiedziałem, że moi słuchacze należą w znacznej części do klasy najbardziej wpływowej wśród białych, i że to jest jedyna sposobność poznajomienia ich z naszą działalnością w Tuskegee i wyjaśnienia moich zapatrywań na stosunki białych z murzynami. Zdecydowałem się tedy na tę wycieczkę.
Mówiłem przez pięć minut w obecności dwóch tysięcy słuchaców białych z Północy i Południa. Mowa moja przyjęta została życzliwie i z zapałem; dzienniki wyraziły się przychylnie i mówiono o niej dużo w różnych stronach kraju. Czułem, że mi się udało to, co zamierzałem, że znalazłem drogę do klas wpływowych na Południu.
Od tej pory zaproszenia zaczęły napływać coraz częściej. Miewałem mowy, o ile mogłem znaleźć na to czas przy zajęciach w Tuskegee, a większość mów wygłaszanych na Północy, miała za cel zebrania funduszów dla szkoły. Te zaś, które miałem do słuchaczów murzynów, poświęcone były uświadamianiu ich o ważności nauczania rzemiosł dla uzupełnienia edukacyi religijnej i umysłowej.
Wtedy to nastąpiło zdarzenie, które obudziło wielkie zainteresowanie i przyłączyło się najwięcej