Strona:Booker T. Washington - Autobiografia Murzyna.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

Jeden przysyła mu kawy, drugi cukru, inny mięsa i tak dalej. Wszystko, co mają, przeznacza się dla syna „starego pana Toma“ i nie będzie mu zbywało na niczem, dopóki żyć będzie choć jeden z tych, którzy znali „starego pana Toma“.
Wspomniałem już, że rzadko się zdarza, ażeby człowiek mojej rasy zdradził położone w nim zaufanie. Spotkałem niedawno w małem miasteczku w stanie Ohio dawnego niewolnika, który zobowiązał się na dwa, czy trzy lata przed zniesieniem niewolnictwa, płacić corocznie swemu panu umówioną kwotę, jako okup, a przez ten czas miał prawo iść za zarobkiem, gdzie zechce i pracować, za jaką chce zapłatę. Uważając, że w stanie Ohio zarobki są większe, tam się udał. Kiedy prawo obdarzyło go już wolnością, dłużny był jeszcze swemu panu około trzystu dolarów. Sam fakt zniesienia niewolnictwa zwalniał go z wszelkich względem dawnego właściciela zobowiązań. Pomimo to, murzyn ten poszedł pieszo do samej Wirginii, gdzie mieszkał dawny jego pan, ażeby mu oddać do własnych rąk cały dług do ostatniego dolara, z należnemi procentami.
Opowiadając to, człowiek ten dodał, że wiedział dobrze, iż nie jest obowiązany do spłacenia tego długu, ale raz dawszy słowo, chciał go dotrzymać, bo nigdy nie uchybił przyrzeczeniu. Zdawało mu się, że nie mógłby cieszyć się wolnością, dopóki nie wypełni swych zobowiązań.
Może kto z tego, co opowiadam, wyprowadzi wniosek, że niewolnicy nie pragnęli wolności; ale nie byłoby to zgodne z prawdą. Nie widziałem ani jednego, któryby nie pragnął być wolnym, lub życzył sobie powrócić do stanu niewolnictwa.
Żałuję z całego serca narodu, czy pewnej grupy osobników, o tyle nieszczęśliwych, że pozwoliły się schwytać w sidła niewoli. Oddawna już przestałem odczuwać gorycz względem białych z Południa. Nie można utrzymywać, że jedne okolice kraju są wię-