się zdarzyło w dziesięć lat po otworzeniu szkoły w Tuskegee, a czego nigdy nie zapomnę. Doktór Lyman Abbott, pastor przy kościele w Plymouth i dyrektor Stowarzyszenia chrześciańskiego, prosił mnie o napisanie listu do jego dziennika z wyrażeniem zdania, jakie mam o stanie umysłowym i moralnym pastorów z rasy murzyńskiej na Południu. Napisałem list, podając fakta dokładne, tak jak je sądziłem. Obraz nakreślony przezemnie miał barwy posępne. ale nie mogło być inaczej z ludźmi, którzy wyszli dopieroco z niewolnictwa, pochodzącymi z rasy, która nie miała czasu, ani sposobności do wytworzenia odpowiedniego duchowieństwa.
To, com napisał, doszło do wiadomości wszystkich murzynów duchownych w całym kraju i otrzymałem mnóstwo listów z wymówkami. Przez cały czas po ogłoszeniu mego artykułu, we wszystkich stowarzyszeniach, na wszystkich konferencyach i zebraniach religijnych, przed rozejściem się uchwalano wotum potępiające mnie i wzywające do cofnięcia lub złagodzenia tego, com napisał. Niektóre zebrania postanowiły nawet nie posyłać dzieci do Tuskegee. Jedno nawet wydelegowało „misyonarza“ ze specyalnym celem ostrzegania rodziców o szkodliwym wpływie szkoły w Tuskegee. „Misyonarz“ ten miał syna w naszej szkole, ale pomimo wszystkiego, co mówił i co zalecał czynić innym, ani pomyślał o odebraniu go ztamtąd. Niektóre dzienniki, wydawane przez murzynów, szczególnie te, które były organami stowarzyszeń religijnych, przyłączyły się do tego chóru potępiającego i żądającego cofnięcia zarzutów.
Przez cały czas trwania tych napaści nie wyrzekłem ani jednego słowa usprawiedliwienia lub odwołania. Wiedziałem, że mam słuszność — i że z czasem i po rozmyśle, ogół potwierdzi moje zdanie. Jakoż wkrótce biskupi i inni wyżsi duchowni rozpoczęli badanie stanu, w jakim się znajduje duchowieństwo, i przekonali się, że miałem słuszność; a nawet jeden z najstarszych i najwięcej wpływo-
Strona:Booker T. Washington - Autobiografia Murzyna.djvu/132
Ta strona została uwierzytelniona.