ludzi mojej rasy, młodych, czy starych, ale że znajdzie sposób zadowolenia moich pragnień. Wzięła dwa kawałki sukna, zeszyła je i doszedłem tym sposobem do pierwszej czapki, z której byłem dumny, jak król.
Matka moja tego dnia dała mi naukę, której nie zapomniałem nigdy i którą starałem się ile możności zużytkować dla drugich. Myśląc o tem zdarzeniu, doznawałem zawsze uczucia dumy na myśl, że matka miała tyle siły charakteru, iż nie popadła w błąd tych, którzy usiłują się przedstawić w fałszywem świetle. I dla tego nie kupiła mi w sklepie kapelusza, któryby moim kolegom nasunął przypuszczenie, iż jest zamożniejszą, niż była w istocie. Szczycę się tem, że nie zadłużyła się na kupno rzeczy, na którą nie miała pieniędzy. Od tego czasu miałem już różnego rodzaju kapelusze i czapki, ale żadna z nich nie sprawiła mi takiego zadowolenia, jak czapka uszyta przez matkę z dwóch kawałków sukna, zrobionego w domu.
Od tej pory zauważyłem nie bez przykrości, co muszę wyznać, że z pośród kolegów, którzy wchodzili w życie w kapeluszach kupionych u kapelusznika i szydzili z mojej czapeczki uszytej w domu, wielu skończyło swój zawód w więzieniu, a inni nie mają dziś środków na kupienie sobie jakiegokolwiek nakrycia głowy.
Drugi mój kłopot był z wyborem nazwiska. Od najmłodszych lat wołano na mnie „Booker“. Przed pójściem do szkoły nie przychodziło mi na myśl, że byłoby pożytecznem lub potrzebnem drugie nazwisko. Kiedy wywoływano nas przy lekcyach, zauważyłem, że wszystkie dzieci miały przynajmniej po dwa imiona; były nawet takie, które pozwoliły sobie na trzy, co już wydawało mi się zbytkiem. Byłem w wielkim kłopocie, bo wiedziałem, że nauczyciel zapyta mnie o drugie imię, a ja miałem, tylko jedno. Kiedy przyszła na mnie kolej, błysnęła mi świetna myśl, która według mego przekonania stawiała mnie
Strona:Booker T. Washington - Autobiografia Murzyna.djvu/25
Ta strona została uwierzytelniona.