Strona:Booker T. Washington - Autobiografia Murzyna.djvu/67

Ta strona została uwierzytelniona.

nami, ofiarowano mi nową posadę, którą uważam zawsze jako środek zesłany mi przez Opatrzność dla przygotowania mnie do podjęcia później dzieła w Tusbegee. Generał Armstrong zauważył, że bardzo znaczna liczba młodych dziewcząt i chłopców murzyńskich pragnęła gorąco nauki, ale nie mogła wstąpić do szkoły w Hamptonie dla braku zasobów na opłatę szkolną i kupno książek. Postanowił więc otworzyć kurs wieczorny w łączności z tą szkołą. Do tej klasy miało się przyjmować ograniczoną tylko liczbę uczniów i to najzdolniejszych, chłopców i dziewcząt, pod warunkiem, że będą pracować dziesięć godzin w ciągu dnia, a wieczorem mieć dwie godziny lekcyi. Jako wynagrodzenie za swą pracę mieli otrzymywać więcej, niż kosztowała opłata szkolna. Większa część ich zarobków miała być składana do kasy szkolnej i służyć później na opłatę utrzymania w szkole, gdy wstąpią do niej po przebyciu roku lub dwóch na kursach wieczornych. Uzyskiwali tym sposobem pierwsze podstawy do niezbędnego wykształcenia i praktykę w rzemiosłach, nie mówiąc już o innych dobroczynnych wpływach zakładu.
Generał prosił mnie o pokierowanie temi wieczornemi kursami, a ja zgodziłem się na to, czego żądał. Na początek miałem tuzin chłopców i dziewcząt chętnych i poważnie myślących. W dzień chłopcy pracowali w szkolnym tartaku — dziewczęta w pralni.
Ani jedni ani drudzy nie mieli lekkiej pracy, ale w całym moim zawodzie nauczycielskim nie miałem nigdy uczniów, którzyby mi sprawiali więcej pociechy. Uczyli się i odrabiali lekcye doskonale. Nie byliby za nic w świecie skończyli przed dzwonkiem, a nawet niekiedy żądali przedłużenia lekcyi. Uczniowie ci mieli równy zapał do pracy dziennej, jak wieczornej, tak dalece, że dałem im przydomek „dzielnych“, który stał się wiadomym w całym zakładzie i pozostał im na zawsze. Kiedy