to dla niej bardzo przykre i narażało na trudności różnego rodzaju. Szkoła nasza nie była znana, ale miss Davidson potrafiła zjednać sobie zaufanie najlepszych żywiołów na Północy.
Pierwszą składkę złożyła osoba, z którą miss Davidson zaznajomiła się w podróży. Zaczęły rozmawiać i pani ta tak była przejęta opowiadaniem miss Davidson, że w chwili rozstania ofiarowała jej czek na pięćdziesiąt dolarów. Przed naszem pobraniem się i później, miss Davidson listownie i ustnie budziła zainteresowanie pomiędzy mieszkańcami Północy i Południa i gromadziła fundusze na szkołę. Jednocześnie pełniła w Tuskegee obowiązki dyrektorki i nauczycielki, zajmowała się przytułkiem dla starców i niedzielną szkołą dla miejskich dzieci. Nie była ona nigdy bardzo silnego zdrowia, jednakże wtedy tylko czuła się szczęśliwą, kiedy poświęcała wszystkie swe siły sprawie, którą tak ukochała. Wieczorami była tak wyczerpana, że nie była w stanie rozebrać się. Jedna osoba z Bostonu, do której miss Davidson wybrała się w odwiedziny, opowiadała mi, że przyszedłszy do salonu w chwilę po jej przybyciu, zastała ją w salonie uśpioną.
Pierwszy nasz budynek „Porter-Hall“, nazwany tak na cześć tego, kto nas obdarzył najhojniej — M. A. H. Portera, nie był jeszcze wykończony, gdy okazała się nagląca potrzeba pieniędzy. Przyrzekłem jednemu z naszych wierzycieli, że otrzyma na termin czterysta dolarów; w oznaczonym dniu rano nie miałem w kasie ani dolara. Byłem w rozpaczy, kiedy w południe przyniesiono mi z poczty czek od miss Davidson na takąż właśnie sumę. Mógłbym przytoczyć więcej podobnych wypadków. Sumę wzmiankowaną ofiarowały jakieś dwie panie z Bostonu. We dwa lata później, kiedy nasze dzieło rozrosło się znacznie i znowu byliśmy w dotkliwych kłopotach, a przyszłość przedstawiała się ponuro przy zupełnym braku środków, te same panie nadesłały nam sześć tysięcy dolarów. Zdumienie
Strona:Booker T. Washington - Autobiografia Murzyna.djvu/89
Ta strona została uwierzytelniona.