Wielu ludzi zwalczało moje poglądy, szczególniej co do budowli, wykonywanych przez uczniów, ale wytrwałem przy swojem. Zgadzałem się na zdanie tych, którzy powątpiewali o powodzeniu, przyznawałem, że pierwsze budynki nie będą może tak doskonałe, jak gdyby wznosili je wykwalifikowani robotnicy, ale nie byłoż to dostatecznem wynagrodzeniem za braki pod względem komfortu lub estetyki, jeżeli młodzież mogła sama podołać dziełu i polegać na własnych siłach?
Przytaczałem i to, że większa część nowych uczniów, przybywających z plantacyi bawełny, ryżu i trzciny cukrowej, była uboga, bardzo nawet uboga, i że dotąd mieszkali oni w nędznych chatach. Nie wątpię, że byliby woleli zamieszkać zaraz w okazałych gmachach, ale zdawało mi się, że korzystniej dla nich będzie postępować stopniowo i nauczyć ich na początek budowania własnych domów; można było z góry być pewnym, że nie unikniemy błędów; ale nawet te błędy były korzyścią na przyszłość. Od dziewiętnastu lat istnienia szkoły w Tuskegee, mój system budowania przez uczniów wszystkich gmachów był bez przerwy praktykowany. Przez ten czas wzniesionych zostało czterdzieści budowli, a wszystkie, z wyjątkiem czterech, są dziełem uczniów. Drugą korzyścią jest to, że setki naszych uczniów, rozsypanych po całem Południu, mogły zużytkować naukę wyniesioną ze szkoły. Uczono ich wszystkich i tak nasi nauczyciele, jak i uczniowie, potrafią wznieść budynek każdej wielkości, potrafią nietylko narysować plan, ale wykonać wszystkie roboty i zaprowadzić urządzenia elektryczne, nie potrzebując odwoływać się do pomocy obcego robotnika.
Uczniowie mieli wyjątkową pieczę nad swojemi budynkami. Zdarzyło mi się nieraz słyszeć, jak starsi mówili do młodszych, którzy mieli ochotę psuć mur napisami ołówkiem lub nacięciami noża:
Strona:Booker T. Washington - Autobiografia Murzyna.djvu/93
Ta strona została uwierzytelniona.