gającą na tem, aby nie było krzywd i niesprawiedliwości. Zwolennicy karzących paragrafów przeciwstawiają im jedynie frazesy, w których rzekoma etyka chrześcijańska idzie pod rękę z zabobonami populacyjno-militarnemi; przedewszystkiem jednak działają stare nawyki i niezdolność spojrzenia w oczy istotnym prawdom i nakazom życia.
W chwili gdy miałem oddać te głosy do druku, otrzymałem list od dr. Benedykta Czarskiego, wieloletniego lekarza Kasy Chorych w Zagłębiu (Sosnowiec). List ten wydaje mi się tak znamienny, że pozwolę sobie zamieścić zeń dłuższy ustęp:
...Walka z obłudą, panującą w omawianej dziedzinie, jest jednym z etapów walki z nową etyką seksualną. Walka ta zapowiada się na szereg lat i trudno przewidzieć, jak ustalą się jej prawa. Narazie możemy przewidzieć tylko, czego etyka ta zawierać nie będzie. Obce jej będzie kościelno-chrześcijańskie nastawienie do spraw płciowych, jako do czegoś grzesznego, zaledwie tolerowanego; pochlebczo wyidealizowana, przez poetów opiewana niewola kobieca; podział na żonę i kochankę, różnica pomiędzy dzieckiem ślubnem i nieślubnem, t. zw. anocrebia płciowa.
W międzyczasie medycyna, oparta na zdobyczach nowoczeczesnej biologji seksualnej, rozwiąże w pierwszym rzędzie zagadnienie normowania płodności i rozrodczości. Już w zeszłym stuleciu Bernard Shaw powiedział: „Ograniczenie rozrodczości byłoby największym wynalazkiem XIX w.“ Czego jednak nie udało się dokonać w wieku XIX, to jest obecnie na drodze do urzeczywistnienia.