Tak stoi sprawa co się tyczy kodeksu. Byłoby to bardzo smutne, gdyby nie pocieszająca okoliczność, że równocześnie udało się osiągnąć, w drodze inicjatywy prywatnej, wiele na przyszłość wróżące wyniki w sprawie zapobiegania niepożądanej ciąży. Powstała w Warszawie pierwsza Poradnia Świadomego macierzyństwa, w której założeniu piszący te słowa miał zaszczyt brać czynny udział. Powstanie Poradni nie obyło się bez mniejszych i większych burz, tak w prasie jak i w Senacie, gdzie jeden z senatorów wniósł interpelację, wywołując odpowiedź i wyjaśnienie ministra[1]. Zarówno niesumienna prasa, jak i lekkomyślny (mimo, że 90-letni) interpelant pomieszali tu — mniej lub więcej świadomie — sprawę zapobiegania a przerywania ciąży, imputując propagandę poronień (!) tej instytucji, która z natury swojej jest najdzielniejszym czynnikiem zwalczania tej plagi społecznej. Wszystko to nie przeszkodziło poradni Świadomego macierzyństwa rozwijać się normalnie i osiągnąć już obecnie godnych uwagi wyników. W ślad za warszawską instytucją powstały analogiczne poradnie w Łodzi, w Krakowie, w Gorlicach, w Białymstoku, etc.; wszystko zdaje się wróżyć, że liczba ich będzie się mnożyła z każdym dniem, mimo wytężonej kontragitacji przeciwników i mimo oszczerczej kampanji, która nie przebiera w środkach. Godne uwagi zwłaszcza jest, że Towarzystwu Świadomego macierzyństwa, założonemu w Krakowie przez p. Ludwika Szczepańskiego, udało się wciągnąć do swojej akcji lekarzy Kas chorych. Gdyby się udało osiągnąć ten re-
- ↑ Patrz Boy: Nasi okupanci. (Tamże Statut warszawskiej Poradni.