przez takie ciało miałaby swoje poważne znaczenie. Ale i tak, same obrady te były równoznaczne z wotum nieufności dla naszej komisji kodyfikacyjnej co do tego punktu. I nietylko u nas spotykamy ten objaw. Kwestja przerwania ciąży i jego karalności jest oddawna przedmiotem dyskusji w wielu krajach Europy. Jedynie u nas było o niej głucho, pomnażała ona liczny poczet kwestyj, „o których się nie mówi“.
A gdzież o niej mówić, jak nie u nas? Gdy gdzieindziej prawa się ulepsza lub konserwuje, u nas się je dziś tworzy. A jak się je tworzy? Ot, schodzi się kilku poważnych — och, jak poważnych! — panów, którzy, wchodząc do sali obrad, starają się pilnie zapomnieć o tem że są ludźmi, że tam, za oknami gabinetu, huczy i pędzi życie, że to co oni piszą na papierze, to jest pisane na ludzkiej skórze, że to co dla nich jest przedmiotem kontrowersji prawniczej, jest dla innych nieraz kwestją życia i śmierci. I pichcą sobie od niechcenia te prawa, a to co oni upichcą, w tem potem męczą się całe pokolenia. I jeszcze nie skończyli swego dzieła, a już grono najpoważniejszych kolegów — ba, prezes Mogilnicki sam jest członkiem komisji kodyfikacyjnej! — krzyczy im: „Przestańcie, bo się źle bawicie!“
Zdaje mi się tedy, że najwyższy jest czas, aby przerwać to zbożne milczenie; aby wydobyć na światło dzienne kwestję tak złożoną, tak trudną, kwestję w której tyle zawodów ma coś do powiedzenia, w której wreszcie mają chyba prawo głosu ci, a zwłaszcza te, których to prawo dotyczy — kobiety. Postaramy się oświetlić kwestję, zebrać poglądy na nią ludzi co najświatlejszych; postaramy się uświadomić kobiety co do
Strona:Boy-Żeleński - Piekło kobiet.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.