A teraz ważny wzgląd, wygrywany niejednokrotnie; kwestja przyrostu ludności, t. zw. polityka populacyjna. Argument efektowny napozór, ale złudny. Znała go już starożytność, ale, wedle potrzeb tej polityki, zabraniała, tolerowała, lub nakazywała przerywanie ciąży. Podłożem tego argumentu dziś jest powszechny militaryzm. Ale przyszła wojna, do której wszyscy mają nadzieję nie dopuścić, i tak nietyle polegałaby na ilości ludzi, ile na wynalazkach, na środkach technicznych, chemji etc. Przy ogólnej — teoretycznej bodaj — tendencji do rozbrojenia, czyż nie możnaby i w zakresie nadprodukcji ludzi uznać wspólnej demobilizacji?
A wreszcie, czy istnieje związek między przyrostem ludności a przerywaniem ciąży? Wcale to nie jest udowodnione. W krajach, gdzie przerywanie ciąży jest najbardziej rozpowszechnione (Ameryka), przyrost ludności jest mimo to olbrzymi (prof. Glaser: Kilka uwag o spędzaniu płodu). Następnie: skoro prawo
niegdyś o wiele bardziej tolerancyjne niż dziś. Jedno z tych orzeczeń brzmi:
„Cnotliwa dziewica, która wbrew swojej woli została zgwałcona przez młodzieńca, może, jak wielu sądzi, usunąć płód przed wstąpieniem weń duszy, iżby nie postradała czci, która jest czemś więcej niż życie“ (Airault, Propositions dictées au collège à Paris, 1644, str. 322).
A drugie:
„Kiedy niewiasta zamierza podnieść na siebie rękę, aby ujść hańbie ciąży, czy wolno jej wówczas doradzać poronienie? Kardynał de Lugo powiada: Tak, jeśli w żaden inny sposób nie da się jej odwieść od zamiaru, gdyż nie znaczy to wówczas przywieść do grzechu, tylko skłonić do wybrania mniejszego zła“. (Escobar, Liber theologiae moralis, Ljon 1656, str. 155. 46-te wydanie książki, aprobowanej przez władzę kościelną).