Setki zgromadzeń, mów, broszur, książek, cała literatura propagandowa i uświadamiająca przeciwstawia się obecnemu stanowi rzeczy i żąda jego zmiany. Tam osławiony § 218 jest przedmiotem ciągłego buntu. U nas, kobiety ze sfer ubogich, mimo że tak samo mordowane i dziesiątkowane analogicznym paragrafem, milczą: nie mają śmiałości mówić. I Komisja kodyfikacyjna, trzeba to podnieść, robi to, czego żadna prawie kobieta od niej nie żądała!
Wogóle nikt niczego od niej nie żąda! Komisja kodyfikacyjna sama jest zdziwiona tą apatją ogółu, która do pewnego stopnia utrudnia jej pracę. Umyślnie ogłasza Komisja kodyfikacyjna drukiem każdorazową redakcję swego projektu, aby wywołać opinje, sądy, krytyki, i wedle nich się orjentować: otóż nie wywołuje nic; ogół bezmyślnie czeka, jakiemi prawami obdarzy go tych kilku panów. Dość powiedzieć, że w chwili gdy tworzy się nasz nowy kodeks, tak zasadnicza rzecz jak kara śmierci, tak pasjonująca dla całego cywilizowanego świata, u nas nie wywołała żadnej akcji, żadnych dyskusyj! I doczekaliśmy się tego niezwykłego widowiska, że — jak słyszę — Komisja kodyfikacyjna sama z siebie usuwa[1] karę śmierci, mimo, że też nikt tego od niej nie żądał! Przynosi to zaszczyt Komisji kodyfikacyjnej, ale nie przynosi zaszczytu społeczeństwu...
- ↑ Istotnie usunięto karę śmierci w drugiem czytaniu projektu, aby ją przywrócić w trzeciem.
Wolfa, dr. Else Kienle zastosowała w więzieniu głodówkę. Dyskutowano najszerzej proces dr. Wolfa, komentując go w sensie nieprzychylnym dla znienawidzonego paragrafu. Sam incydent uważała zresztą opinja za korzystny, wróżąc że par. 218 musi na nim kark skręcić. Ale paragrafy mają twarde życie!