lacyjnej — i to niedorzecznej — za pomocą kodeksu karnego za absurd i zbrodnię.
jest za tem, aby karać jedynie osoby niepowołane do tego zabiegu, albo lekarzy, którzy go wykonywują nie lege artis, dopuszczając się zaniedbania. Poza tem jest za bezkarnością przynajmniej w pierwszych trzech miesiącach. Co do szkodliwości zabiegu robionego we wzorowych warunkach przez lekarza, prof. Grzywo-Dąbrowski nie podziela pesymizmu prof. Czyżewicza, z którym, jak mówi, nieraz polemizował w tej kwestji.
„Tak jak dotąd (powiada), minimalna ilość poronień dochodzi do wiadomości sądu; karane są same proletarjuszki, inne kobiety nigdy. Robi się w Warszawie przypuszczalnie 20.000 poronień rocznie, masę kobiet umiera; sam sekcjonuję do 200 zwłok kobiet zmarłych na zakażenie krwi, a to jest tylko cząstka. Uważam, że gdyby się uchyliło wszelką karalność, możeby to podniosło na jakiś czas ilość poronień, ale na dłuższy dystans nie wyrządziłoby szkody. W każdym razie, ujemnych skutków zniesienia paragrafu nie da się porównać z katastrofami spowodowanemi codzień jego istnieniem“.
Karania osób uskuteczniających poronienia, przy równoczesnej bezkarności matki, nie uważa prof. Grzywo-Dąbrowski za słuszne ani za celowe.
Obawiałby się conajwyżej, aby, w razie zniesienia paragrafu, nie zaczęły szaleć publiczne reklamy, anon-