Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 1 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/226

Ta strona została uwierzytelniona.

wie Krzysztofa nie należało do najgorszych. Zatem dlaczego? Jakie potężne sprężyny mogły działać w psychice stryja Karola? Co mogło zmusić go do tak ryzykownego zejścia z drogi legalnej, ba, do wystawienia na szantaż, zawsze w podobnych okolicznościach dający się przewidzieć?...
Machinacja, wziąwszy pod uwagę paraliż pana Karola, nie mogła się odbyć bez współdziałania pani Teresy, no i napewno Blumkiewicza. Sam Krzysztof musiał w niej też być świadomym swej roli aktorem...
Krzysztof... Zimny, nieprzystępny, hardy, zamknięty w sobie. Pokazywał Marychnie swoją książeczkę wojskową i teraz już było jasne, że nie robił tego przypadkowo, że był w tem cel...
Paweł zebrał wszystkie klucze, jakie miał pod ręką, wyszedł na korytarz i kazał woźnemu otworzyć gabinet Krzysztofa. Niepodobna, by nie znalazł tu wyjaśnienia zagadki, lub przynajmniej śladów, które do jej rozwiązania doprowadzą. Gorączkowo dobierał klucze do szuflad biurka. Zdołał otworzyć wszystkie z wyjątkiem środkowej. Nie było w nich nic, co miałoby dla niego jakąś wartość. Pozamykał je i zadzwonił. Kazał sprowadzić ślusarza z wytrychami.
— Mój brat stryjeczny — odniechcenia wyjaśnił ślusarzowi — wyjechał na urlop i zamknął w biurku papiery, które są mi potrzebne.
Po chwili zamek ustąpił.
— Zaczekajcie na korytarzu — powiedział ślusarzowi i gdy ten wyszedł, odsunął szufladę.
Wewnątrz leżał rewolwer, klucze od pozostałych szuflad w bronzowym zamszowym woreczku i nieduża czarna skórzana teczka, a w niej plik arkusików papieru listowego, zapisanego pięknem okrągłem pismem Krzysztofa. Były to listy, listy oczywiście pisane przez Krzysztofa, lecz nie wysłane, o czem świadczyło, że arkusiki nie były zgięte.
Paweł naliczył ich kilkadziesiąt, bliźniaczo podobnych do siebie. Wszystkie nie miały ani nagłówka, ani