Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 2 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/013

Ta strona została uwierzytelniona.

calnych ofiar z wina, mięsa i kobiet, a boginie zsyłały nieszczęścia na tych śmiertelników, którzy nie chcieli spać z niemi w jednem łóżku. Tam rzecz odbywała się w rodzinie i szczerze, po ludzku. Ale to jeszcze nie znaczy, że mądrze! Naodwrót myśliciele hinduscy zalecają poniechanie wszelkiej zemsty. Siadaj na progu twego domu, a doczekasz się chwili, gdy przejdzie pogrzeb twego wroga. Jeżeli w tem jest coś nierozsądnego, to tylko owo siedzenie na progu. Mnie osobiście nic nie obchodzą pogrzeby moich wrogów. Mogę ich nie widzieć. Mam tyle innego do roboty.
Długie mówienie zmęczyło go. Przymknął powieki i umilkł. Musiał jednak wytłumaczyć Krzysztofowi, że naprawdę nie zależy mu na zemście, że Krzysztof sprawiłby mu tylko niepotrzebny kłopot wyzyskując wiadomość o Karliczku. Śledztwo, sądy i tak dalej... A przecie i tak kilkotygodniowe pozostawanie w łóżku djabelnie pokrzyżowało pilne i ważne sprawy. Po wyzdrowieniu trzeba będzie zabrać się do nich ze zdwojoną energią...
— Rozumiem cię — odezwał się Krzysztof — jednak policja jest przekonana, że ty po dojściu do przytomności wskażesz winowajców. Telefonują tu dość często z zapytaniem, czy możesz już zeznawać.
— Powiedz, że nie mam nic do zeznania. Możesz — Paweł uśmiechnął się — wytłumaczyć im to moją zasadą chrześcijańską: miłuję swe nieprzyjacioły i nie chcę ich krzywdy.
— Jednakże ja nie przebaczyłbym temu zbrodniarzowi — zaciął usta Krzysztof.
Paweł udał zdziwienie.
— Ależ on tylko mnie wyrządził szkodę! Chyba, że odczułeś to jako własną, osobistą krzywdę...
Krzysztof potrząsnął głową i smutny, niemal tragiczny uśmiech zjawił się na jego wargach:
— Nie, Pawle, przeciwnie... Powinienem żywić dlań wdzięczność, tak, wdzięczność i żal, że cię nie zabił.