Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 2 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/037

Ta strona została uwierzytelniona.

— Przepraszam — przerwał Paweł — może istnieć jeszcze i druga ewentualność, mianowicie ta, że na dnie mego projektu ukryte jest jakieś oszustwo?... O, niech pan mi pozwoli dokończyć, panie ministrze. Wiem dobrze, że wyklucza tę ewentualność pańskie przeświadczenie o mojej uczciwości, lecz tu wchodzi w grę z jednej strony interes polskiego świata gospodarczego, a z drugiej interes państwa. W danej chwili my tylko reprezentujemy te obie strony. Pan z urzędu, a ja z osobistego zainteresowania. Dlatego kwestja osób i zaufania do nich nie jest tu wystarczająca, ale przecie nie kto inny, jak właśnie rząd będzie miał nieustanną kontrolę nad całem przedsięwzięciem.
Minister skinął głową:
— Jednak wolałbym, by pan osobiście przedstawił tę rzecz w komitecie ekonomicznym Rady Ministrów. Ze swej strony zapewniam panu poparcie. Nie widzę wszakże możności wzięcia na siebie referatu.
To właśnie Paweł chciał przeprowadzić. Wiedział dobrze, że w komitecie ekonomicznym pójdzie mu trudniej. W razie zaś odrzucenia projektu ze strachu przed eksperymentem, projektodawca zostanie zdyskredytowany. Poprostu będą chcieli usprawiedliwić sami siebie, ogłaszając projekt za efemeryczny, opinja autora efemerycznych projektów była tem, czego najbardziej należało się strzec.
Dlatego nie tracąc cierpliwości Paweł postanowił przekonać ministra:
— Wprost nie widzę tu miejsca na objekcje. Rzecz sama przez się jest jasna. Państwo potrzebuje nagwałt dużego zapasu walut obcych. Daję te waluty. Według ustawy Banku Polskiego musi on mieć trzydziestoprocentowe pokrycie w złocie lub w walutach mocnych. Zatem, gdy wpłynie do Banku Polskiego powiedzmy sto miljonów franków szwajcarskich, Bank będzie mógł wypuścić banknotów złotowych za trzysta miljonów franków szwajcarskich. Z tego eksporterom wypłaca tylko sto miljonów, za-