Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 2 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/039

Ta strona została uwierzytelniona.

strowi zostawić, podałem szczegółową kalkulację wykazującą rentowność przedsięwzięcia o wiele przekraczającą korzyści, jakieby można osiągnąć z uzyskania pożyczki zagranicznej na najlepszych bodaj warunkach. Pozatem, panie ministrze, nikt z nas się nie łudzi, że o pożyczce teraz nie może być mowy. Nikt nam nie da złamanego szeląga, sposób zaś ratowania państwa przed inflacją, jaki ja podaję, jest sposobem jedynym i tylko cieszyć się wypada, że nie kryje w sobie absolutnie żadnych niebezpieczeństw. Proszę także wziąć pod uwagę, że udzielanie wielkich zamówień przemysłowi i rolnictwu wzbogaci je, wzmoże wpływy podatkowe, w znacznej mierze zlikwiduje bezrobocie i przyniesie cały szereg korzyści ubocznych. To chyba nie jest do pogardzenia. Powiem więcej, że niechwycenie się tego środka ratunku byłoby niewybaczalnem zaniedbaniem.
Paweł skończył, otworzył tekę, wydobył dwa arkusze, zapisane maszynowem pismem i położył je na biurku. Minister wahał się przez chwilę, później przysunął je do siebie i zaczął szybko czytać. Paweł, ukrywając zniecierpliwienie, przyglądał się z pod oka grze jego rysów.
— Słowem — podniósł z nad biurka wzrok minister — pański projekt w streszczeniu jest taki: rząd zamawia przez centralę eksportową różne produkty, przyczem płaci gotówką, sprzedaje zaś na rynkach obcych za złoto lub mocne waluty również przez centralę, poczem waluty wpływają do Banku Polskiego i ten zwiększa odpowiednio obieg banknotów.
— Przyzna pan minister, że rzecz jest prosta i że niema tu żadnego ryzyka. Jedyne ryzyko obciąża centralę, ale o to rząd martwić się nie ma potrzeby. Jeżeli centrala nie znajdzie odbiorców na swoje towary, będzie musiała i tak w terminie pieniądze wpłacić. To też jestem przekonany, że najdalej za tydzień będę mógł przystąpić do organizacji przedsiębiorstwa.