Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 2 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/068

Ta strona została uwierzytelniona.

wał się w stosunkach finansowych i który do samego nazwiska Dalczów musi mieć zaufanie.
Gdy zajechało eleganckie torpedo hotelowe, wszystko już było gotowe. Paweł zajął miejsce obok szofera i auto ruszyło. Pomimo szybkiej jazdy upłynęło ponad trzy kwadranse zanim zaczęły się przerzedzać ulice i rozpływać w zielonej przestrzeni.
Wreszcie wyciągnęła się pod kołami samochodu równa jak stół, lśniąca asfaltowa szosa, przecięta przez środek białą linją. Po obu stronach, odgrodzone półmetrowej wysokości kamiennym murkiem, rozciągały się nieprawdopodobnie zielone otwarte przestrzenie, parki o od wieków pielęgnowanych trawnikach, z rzadkiemi kępami drzew i krzewów. Tu i ówdzie mijali farmy, tu i ówdzie dostrzegali pasące się jelenie i sarny. Zrzadka tylko mignął gdzieś kawałek użytkowej uprawnej ziemi.
Jak okiem sięgnąć wszystko tu było poddane gorliwej opiece ludzkiej, pracującej dla zachowania piękności krajobrazu i niepokalanej estetyki każdego szczegółu.
— Może sobie Anglja pozwolić na luksus niekorzystania z tego co może dać ziemia — myślał Paweł — przecie trzy piąte świata składa haracz swych bogactw i swego trudu na utrzymanie tych parków.
Przejeżdżali przez gęsto rozsypane wsie i miasteczka, przypominające raczej szykowne willowe osady, niż skupiska domów zamieszkałych przez chłopów i drobne mieszczaństwo. Tooting, Merton, Kingston, wspaniały ogrom parków Hampton Court, Staines i oto z pośród gajów wyrastające wzgórze Windsoru, ukoronowane masywnemi basztami starego królewskiego zamku. Wśród rozgałęzień asfaltowych szos wielka, szeroka, żółta wstęga, spływająca od wrót zamku w zielone niziny.
Szofer snać zauważył obejrzenie się Pawła w tę stronę, gdyż powiedział:
— Ta droga jest zamknięta dla pojazdów mecha-