Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 2 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

Dla niego też trzeba przygotować wytyczne. Roboty przynajmniej na dwie godziny, a w Optimie o siódmej rano Blumkiewicz obejmuje dyrekcję.
Paweł wyprostował się i podał rękę Krzysztofowi.
— Dobranoc ci — powiedział — mam jeszcze dużo roboty, a już dwunasta.
— Dobranoc — ledwie dosłyszalnie odpowiedział Krzysztof.
Paweł stał jeszcze przez moment nieruchomy, później mruknął do siebie: „tak“ i zaczął zwolna iść w kierunku sypialni. Na plecach czuł wzrok tej dziewczyny, wzrok, który zdawał się go zatrzymywać. Chrząknął i zamknął za sobą drzwi. Na biurku piętrzyły się przygotowane teczki. Na samym wierzchu leżała czarna z wyraźnym napisem: „Rumunja“.
— Aha — uśmiechnął się — więc Bukareszt nareszcie się ruszył. Zobaczymy...
I już na inne myśli nie było miejsca. Każda z tych kartek papieru przemawiała doń szeregami cyfr, dat i słów pilnych, ważnych, zawierających różne i wielostronne znaczenia. Każda przynosiła wiadomości, kojarzące się w jego umyśle w jednolity obraz przyczyn, skutków i wniosków.
W gabinecie swoim w Centrali Eksportowej miał jedną ze ścian zawieszoną wielką mapą Europy. Barwne chorągiewki wpięte w wielu miejscach oznaczały na niej pozycje już zdobyte i zdobywane. I tutaj jednak bez mapy miał wprost w oczach wizerunek kontynentu. Wiedział napamięć, gdzie jakie działają wpływy, gdzie jakie tworzą się warunki, gdzie jakie rozwijają się możliwości.
Po kilku miesiącach działalności Centrali Paweł przekonał się, że pod jednym względem jego początkowe obliczenia zawiodły. Przewidywał mianowicie, że rozpoczęcie akcji wywozowej na wielką skalę podwoi, lub potroi produkcję polskiego przemysłu.
Okazało się jednak, iż w ciągu lat zastoju większość fabryk utraciła znaczną część swoich zdolności