wą, iż wynalazca miał podstawy do uwierzenia w dobroć swego kauczuku syntetycznego. Ponieważ zaś liczni świadkowie stwierdzili, że istotnie część wyprodukowanego kauczuku Optima miała wszystkie zalety kauczuku prawdziwego, nikt zaś, nie wyłączając biegłych, nie umiał wytłumaczyć przyczyn, dla których później kauczuk „nie wychodził“ — sądowi nie pozostało nic innego, jak uznać dobrą wiarę oskarżonego. Ponieważ zaś oskarżony zgadzał się zwrócić poszkodowanym poniesione straty, oddając im to, co mu za wynalazek zapłacili, oceniona również została i jego dobra wola. Wyrok oczywiście ku obopólnemu zadowoleniu stron był uniewinniający. Blumkiewicza zwolniono już dawniej.
Ma się rozumieć, że kwotę powództwa musiał wyłożyć z własnej kieszeni Paweł Dalcz i dodać do niej jeszcze okrągłą sumkę, jako odszkodowanie obiecane Ottmanowi za przyjęcie na siebie przykrej roli oszusta na czas siedmiu miesięcy.
— No, chyba nie stracił pan na swoim wynalazku? — sarkastycznie zapytał go Paweł, wręczając mu nazajutrz gruby plik banknotów.
Ottman spojrzał nań ponurym wzrokiem:
— Nie straciłem?... Tak się panu zdaje. Straciłem więcej, niż wolno mi było stracić. Straciłem uczciwość!
— Ale za dobrą gotówkę! Nikt zresztą o tem nie wie.
— Ja wiem, to mi aż nadto wystarcza — opuścił głowę Ottman.
Paweł przyglądał mu się z uśmiechem politowania. Zawsze wprawiało go w przykre zdziwienie to, tak częste u ludzi, przywiązywanie niepomiernie wielkiego znaczenia do kwestji etyki, pojęcia przecież nawskroś umownego, warunkowego, zależnego chociażby od szerokości geograficznej, od mody, czy od widzimisię kilku jegomościów, wydających ustawy. Uważał to za brak zdolności indywidualnego rozumowa-
Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 2 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/215
Ta strona została uwierzytelniona.