Każdy organizm ma granice wytrzymałości!... Oczywiście fizycznej wytrzymałości.
Przeszli do gabinetu i Paweł rozciągnął się na tapczanie, a ona siadła przy nim, na szczęście w ten sposób, że nie mogła wprost nań patrzeć. Leżał dłuższy czas z zamkniętemi powiekami. Wreszcie zaczął mówić:
— Więc tak, moja droga, i moja gwiazda... gaśnie. Rozpaczliwe w tem wszystkiem jest to, że w najmniejszym stopniu nie przyczyniłem się do tego. Nie zaniedbywałem niczego, przewidziałem wszystko. A jeżeli nie mogłem przewidzieć czegoś, co jest poprostu jakimś zbiorowym szałem, jeżeli nie miałem dość sił, by powstrzymać masową panikę, stanowczo nie mam prawa siebie o to oskarżać. Psychoza tłumu jest takim samym kataklizmem, jak trzęsienie ziemi, czy orkan. Psychoza kryzysu. A przecie nikt chyba lepiej ode mnie nie wie, że naprawdę żadnego kryzysu niema!... Absurd! Maligna ekonomistów! Świat nadal pozostaje bogatem przedsiębiorstwem, nie ubyło mu przecież ani bogactw naturalnych, ani konsumentów tych bogactw. Klijentela nietylko się nie zmniejszyła, lecz rośnie wciąż i do licha, jest jej dwa i pół miljarda głów, dwa i pół miljarda brzuchów, które chcą być pełne i które tak łatwo nakarmić! Słowo kryzys powinno być przeniesione do wyłącznego użytku psychjatrów, bo niema i być nie może kryzysu gospodarczego, bywają tylko kryzysy zdrowego sensu! Opętania zbiorowe! Lęgnie się taka hydra w tępych mózgach różnych władców dzisiejszego życia publicznego i opanowuje stado! Szaleńcy podnoszą cła, obniżają płace, równoważą swoje bezmyślne budżety. Kręcą się jak pies w pogoni za własnym ogonem. Nie rozumieją, że są proste i jasne prawa, rządzące życiem, że dość oderwać wzrok od ogona, którego nigdy nie złapią, a zobaczą te prawa w całej ich wyrazistości. Oni wolą palić miljony tonn zboża, by utrzymać ceny! Wolą wystawiać karabiny maszynowe przeciw głodującym
Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 2 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/239
Ta strona została uwierzytelniona.