Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 2 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/246

Ta strona została uwierzytelniona.

wet przez chwilę myślałem o tem wyjściu. Podczas lotu z Berlina do Warszawy...
— Ja o tem nie myślałam wcale. Jest przecie znacznie prostsze wyjście.
— Zapaść się w ziemię? — zapytał z niecierpliwą ironją.
— Właśnie — spojrzała nań spokojnie — właśnie to, Pawle. Świat jest tak duży, zawsze można znaleźć gdzieś taki kąt, w którym można się ukryć.
— Żartujesz. Nie wyobrażasz sobie, moja droga, co się będzie działo po takiem zniknięciu! Postawią na nogi całą policję, spuszczą z łańcuchów tysiące psów i detektywów, wyznaczą największe nagrody, póty będą szarpać, aż mnie znajdą, przetrząsną niebo i ziemię. Będą musieli. Zmusi ich do tego wrzask opinji publicznej, która będzie się domagała głowy największego uszusta, jakiego znał świat. Pomyśl tylko: zechcą zwalić na mnie winę całego kryzysu, niezbędny będzie dla nich ten kozioł ofiarny. Nie, najdroższa, niema takiego wyjścia. Trzeba wrócić. Napoleon wrócił z Elby...
— Ale on wracał z wiarą w siebie i pomimo to przegrał — z goryczą dokończyła Krystyna.
Paweł rozłożył ręce i opuścił głowę. W duchu całkowicie przyznawał jej rację: na ten raz walka była przegrana, nie wierzył we własne siły, czuł się obezwładniony walącym się nań chaosem.
— Jednakże — odezwała się po chwili — jednakże uważam, że przeceniasz niebezpieczeństwo. Wielu ukrywa się całemi latami z zupełnem powodzeniem. Nie wątpię, że wszystko zależy tu od inteligencji, sprytu, dokładnego obmyślenia planu. A przecież nikt chyba genjalniej od ciebie nie może tego zrobić!... O, Pawle, trzeba tylko, żebyś chciał, żebyś postanowił. Pomyśl, Pawle, że przez całe życie dotychczas goniłeś za czemś, co ci wydawało się twojem szczęściem, że zdolny byłeś do największych, najheroiczniejszych wysiłków dla jego zdobycia. A teraz, kiedy