Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 2 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/255

Ta strona została uwierzytelniona.

wanych. Upoważniam panów do podania w prasie decyzji Banku Pożyczek Międzynarodowych, jeżeli chodzi o pożyczkę, o którą od dłuższego czasu zabiega rząd niemiecki. Doszedłem do przekonania, że większy zastrzyk gotówki w tem miejscu Europy radykalnie przyczyni się do powstrzymania kryzysu. Kwota pożyczki narazie wynosić będzie czterysta miljonów marek.
Paweł zrobił pauzę i udając, że nie spostrzega ogromnego zdziwienia, zakończył:
— Dalsze plany Banku i własne uzależniam od wyników narad prayskich, do których przywiązuję wielkie znaczenie.
— Czy pan prezes równie wielkie żywi nadzieje? — z niedowierzaniem zapytał jeden z dziennikarzy.
— Oczywiście. Pozostawienie spraw ich własnemu biegowi byłoby szaleństwem i nie wątpię, że mój pogląd spotka się z należytym oddźwiękiem.
— A jeżeli nie? — rzucił wyzywająco inny dziennikarz.
Paweł zmarszczył brwi:
— Nie przewiduję tego.
— Jednakże, panie prezesie?
— Ha, — wzruszył ramionami Paweł — równałoby się to podpisaniu wyroku śmierci na wiele... hm... na wiele najmocniejszych przedsiębiorstw, doprowadziłoby do katastrofy, jakiej jeszcze ludzkość nie widziała. Powtarzam jednak, że osobiście jestem najlepszej myśli.
Znowu posypały się pytania, lecz Paweł potrząsnął głową i powiedział:
— Wybaczcie panowie, ale to wszystko, co mogłem wam powiedzieć. Dziękuję i żegnam.
Wyszedł uśmiechnięty z podniesioną głową. W ustach czuł gorycz i palce ściskały mu się kurczowo. Wszystko, co mówił, mogło być prawdą jeszcze przed dwoma miesiącami. Dziś nawet żaden z tych dzienni-