Wyrzucali jej nieposłuszeństwo i zagrozili gniewem, jeśli cośkolwiek przyjmie od obcych osób w czasie ich nieobecności.
Minął czas jakiś i znów królowa dowiedziała się od zwiarciadełka, iż Śnieżka żyje i jest od niej stokroć piękniejsza.
Wzięła więc śliczne rumiane jabłuszko które przedtem nasyciła trucizną i poszła do lasu.
Udała znów, że jest chorą nieszczęśliwą kobietą, a gdy ją królewna wspomogła, ofiarowała jabłuszko, dowodząc, że jest ono niezwykłego zapachu i smaku.
— No, to już mi nie zaskodzi! — pomyślała Śnieżka, i niepomna polecenia karzełków wzięła z rąk staruszki rumiany owoc i ze smakiem jeść go zaczęła.
Stało się to co zwykle.
Padła bez czucia na ziemię, nie przełknąwszy nawet dobrze owocu.
Zatrzymał się w gardle, jadem swym obezwładniając królewnę.
Strona:Bracia Grimm - Śnieżka.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —