Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Londyński).djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

chyba nie z tego zarobku, któregoś ty mi przysporzył!
— Nie gniewaj się, ojcze, — odparł jedynak, — już ja zapłacę za siekierę.
— Ach ty głupcze! — zawołał ojciec. — Z czego zapłacisz? Wszak nie masz nic oprócz tego co ja ci daję. Żarty uczniowskie przychodzą ci do głowy, ale o rąbaniu drzewa nie masz wyobrażenia.
Po niejakiej chwili, odrzekł uczeń:
— Ojcze, nie mam wcale ochoty robić dalej, odpocznijmy sobie trochę.
— Ach, co ty tam wiesz! — rzekł ojciec. — czy myślisz, że potrafiłbym siedzieć z założonemi rękoma jak ty? Ja muszę jeszcze robić, a ty możesz sobie wędrować, dokąd ci się spodoba.
— Ojcze, jestem po raz pierwszy w tym lesie i nie znam drogi. Pójdź ze mną.
Ponieważ stary ochłonął już z gniewu, dał się przeto w końcu namówić i poszedł z nim do domu. Tu mówi do syna:
— Idź i sprzedaj uszkodzoną siekierę, a staraj się dostać jak najwięcej; — resztę będę musiał zarobić, ażeby zapłacić za siekierę sąsiadowi.
Syn wziął siekierę, a zaniósł ją do miasta. Tam wszedł do pewnego złotni-