Żaba, po uzyskaniu zgody królewny, zanurzyła się w wodzie i po niejakiej chwili ukazała się z powrotem, niosąc w pyszczku kulę, którą rzuciła na trawę.
Królewna była wielce uradowana, odzyskawszy zgubę, podniosła kulę i pobiegła do zamku.
— Czekaj no, czekaj, — zawołała żaba, — ja nie mogę latać tak prędko, jak ty! Weź mnie ze sobą.
Ale nic nie pomogło, że zaczęła na cały głos kwakać, królewna nie zwracając na to uwagi, śpieszyła do domu i wkrótce potem, żaba wyszła jej z pamięci.
Nazajutrz, gdy królewna z królem i ze świtą zasiadła do stołu i jadła ze złotego talerzyka, coś klap — klap, klap — klap, ślizga się po marmurowych schodach zamku.
Była to żaba, która, dowlókłszy się do drzwi, zastukała i woła:
— Najmłodsza królewno, otwórz mi!
Królewna pobiegła, ażeby się przekonać, kto to być może, a gdy drzwi otworzyła, spostrzegła żabę.
Trzasnęła tędy drzwiami, zasiadła znowu do stołu i trwoga ją zdjęła.
Król zauważył, że serce mocno jej bije i pyta:
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Londyński).djvu/129
Ta strona została uwierzytelniona.