Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Londyński).djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.

niósł do góry; przy drugiem ukłóciu, musiał go na chwilę opuścić; ale przy trzeciem, było to już po nad jego siły, krzyknął z bólu i schował ogon pomiędzy nogi.
Gdy to spostrzegły zwierzęta, pomyślały sobie że wszystko stracone i każde zaczęło zmykać do swojej nory.
W ten sposób ptaki wygrały wojnę.
Teraz pan król i pani królowa pofrunęły do domu i już zdaleka zawołały do dzieci:
— Dzieci, cieszcie się; Jedzcie i pijcie do woli, wojna wygrana.
A młode mysi-króliki rzekły:
— Jeszcze nie będziemy jadły, dopóki się niedźwiedź nie ukorzy przed naszem gniazdem i nie powie, żeśmy uczciwemi dziećmi, nie hołotą i nie tałałajstwem.
Mysi-królik stary poleciał przed norę niedźwiedzia i zawołał:
— Murłyko, masz się ukorzyć przed naszem gniazdem i oświadczyć moim dzieciom, że są uczciwemi dziećmi, nie hołotą ani tałałajstwem.
I niedźwiedź w wielkim strachu poleciał przed gniazdo i wykonał to, czego odeń żądano.