— Ach, brudasie jeden, czego ci znowu się zachciewa! — ofuknęła macocha, uderzywszy dziewczynę w plecy: — Pójdziesz, ale najpierw z tego popiołu wybierz mak do czysta.
Co mówiąc, wsypała do popiołu maku wymieszała razem i postawiła przed zapłakanym Kopciuszkiem.
Po wyjściu macochy, Rózia zaczęła wybierać mak, ale robota była tak ciężka, że i za rok by jej nie skończyła. Usiadła więc pod oknem i płacze. Na to gołębie, karmione codziennie przez nią, zastukały w okno i mówią:
— Puść, nas, puść, Kopciuszku, to ci pomożemy.
Rózia wpuściła do kuchni gołąbki, które natychmiast powybierały mak z popiołu i wesoło gruchając, sfrunęły znów na dziedziniec.
— Mamusiu droga, mak już wybrany! — zawołała Rózia: — Pójdę na bal, pójdę!
— Co? ty, na bal? A ktoby cię tam wpuścił? — zadrwiły z niej siostry.
— Za mało widocznie wsypałam ci popiołu i maku, — rzekła macocha: bo inaczej całą noc siedzieć byś musiała. My wyjeżdżamy, a, jeżeli za powrotem
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Londyński).djvu/26
Ta strona została uwierzytelniona.