się za rączki, a gdy Białośnieżka mówiła:
— „My się nigdy nie rozstaniemy“, Różanka odpowiadała: „Tem, co ma jedna, musi się i druga podzielić“!
Nieraz biegały same po lesie i zbierały czerwone jagody; żadne zwierzę nie robiło im nic złego, ale przychodziły do nich z całem zaufaniem: zajączek jadł z ich rąk kapustę, sarna skubała trawkę tuż przy nich, jeleń wysoko wyskakiwał obok, ptaki zostawały na gałęziach i wyśpiewywały wszystkie swoje trele. Dziewczęta nie miewały żadnych przygód; jeżeli się zapóźniły w lesie, a noc je zaskoczyła, to kładły się jedna przy drugiej na murawie i zasypiały aż do ranka, a matka wiedziała o tem i nie trwożyła się o nie.
Pewnego razu, gdy nocowały w lesie, a świt różany je zbudził, spostrzegły śliczne dziecko w białej, błyszczącej sukieneczce, siedzące przy ich posłaniu, i spoglądające na nie bardzo życzliwie. Nic nie mówiąc, odeszło potem w głąb lasu, a gdy się obejrzały, zauważyły, że leżą tuż nad głęboką przepaścią, że gdyby były w ciemnościach i stąpiły jeszcze parę kroków, to byłyby w tę przepaść wpadły. A matka im powiedziała, że musiał to
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Londyński).djvu/58
Ta strona została uwierzytelniona.