Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Londyński).djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.

się przed piecem i pozwalał dzieciom bawić się ze sobą, ile tylko zachciały, a one tak się z nim oswoiły, że nawet nie zamykały drzwi na zasuwę, dopóki się nie zjawił.
Gdy nadeszła wiosna i wszystko się zazieleniło, rzekł niedźwiedź pewnego ranka do Białośnieżki:
— No, teraz muszę odejść i nie pokażę się u was przez całe lato.
— Dokąd że pójdziesz, kochany niedźwiedziu? — spytała Białośnieżka.
— Pójdę do lasu, bo muszę strzedz swoich skarbów przed złym karłem; w zimie, gdy ziemia jest zmarzniętą, karły siedzą pod ziemią i nie mogą wydobyć się na wierzch, ale teraz, gdy