wo i narwij nam tych złotych jabłek.—
Jednooka spełniła rozkaz matki z wielką ochotą, gdy jednak dotknęła się ktorego jabłka, ono wraz z gałęzią cofało się w górę. Próbowała jepochwycić na rozmaite sposoby, ale nadaremnie. Nawet żadnej gałązki ułamać nie zdołała.
— Ach, trudno jej z tem fednem okiem! — rzekła matka. Wejdź że ty, Tryoczko, to narwiesz nam tego dobrego cały fartuszek.
Wlazła Trzyoczka na drzewo, ale i z nią powtórzyło się toż samo. Ani jedno jabłuszko, ani jedna gałązka nie dały się ująć i dziewczyna po wielkich trudach, śladem siostry Jednookiej, zleźć musiała zawstydzona na ziemię.
W końcu sama stara wlazła na drzewo, ale i ona chwytała jabłka i gałęzie w ten sposób, że zawsze trafiała w próżnię.
Co widząc, Dwuoczka rzecze:
— Wejdę i ja także, może będę szczęśliwszą od was.
Siostry zaczęły wprawdzie urągać jej parze oczu, ale dwuoczka szybko wdrapała się na drzewo, a złote jabłuszka cale nie cofały się przed nią, owszem nazrywała ich pełen fartuszek.
Matka wzięła je od niej, ale zamiast
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Londyński).djvu/76
Ta strona została uwierzytelniona.