rej ty, posługiwać będziesz. Jeżeli jednak powiesz komukolwiek o tem, to cię zabiję.
Z temi słowy, towarzyszka wsiadła na Faladę, a królewna na lichego konia i tak pojechały dalej, aż nareszcie przybyły do pałacu narzeczonego.
Z ich przybyciem nastała wielka radość. Syn królewski wybiegł na ich spotkanie, pomógł towarzyszce, którą uważał za swoją narzeczoną zejść z konia i poprowadził ją do pałacu, podczas gdy prawdziwa królewna została na dziedzińcu z płaczem. Widział to stary król z okna, a gdy spostrzegł płaczącą dziewczynę i zauważył jak była piękną, delikatną i wykwintną, zapytał narzeczoną, co to za pannę ma przy sobie.
— Zabrałam ją po drodze — odrzekła fałszywa królewna, — i przyjęłam ją za służącą. Dajcie jej, co do roboty, ona płacze tylko dlatego, że się nudzi oddawna.
Na to król odparł:
— Mam ja małego chłopca, który się zowie Kurtek i pasie gęsi; niech mu ona pomaga.
Towarzyszka zgodziła się na to, ale bała się Falady, która wszystkiego była świadkiem i umiała gadać, aby jej nie zdradziła. Więc też rzekła do syna króla:
Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Londyński).djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.