— „A cóż się stało z królewną moją?“
Gdyby twa matka o tem wiedziała,
To by się pewno na śmierć spłakała.
Królewna spuściła głowę, wyszła za bramę i pomagała zaganiać gęsi w pole. A w polu usiadła, rozplotła swoje włosy, które były jak złote i tak pięknie błyszczały, że Kurtek chciał kilka z nich wyrwać. A na to ona:
„Biada wietrze południowy.
Zdejm kapelusz z Kurtka głowy,
Niechaj za nim chłopiec goni
Aż dopóty wśród tych błoni,
Póki włosów ja nie splotę
W warkoczyki piękne, złote“.
I wiatr zerwał Kurtkowi kapelusz z głowy, a malec pogonił za nim. Przez ten czas gęsiarka wyczesała sobie włosy, zaplotła warkocze złote, a chłopiec za powrotem nie mógł już wyrwać żadnego włoska. To go zgniewało i nie rozmawiał z nią nawet wtedy, gdy pod wieczór wrócili do domu.
Zdarzało się to dwa dni zrzędu. Gdy jednak nadszedł wieczór, dnia trzeciego, Kurtek udał się do starego króla i rzekł:
— Ja z tą dziewczyną nie chcę pasać gęsi.